Zalety zegarków vintage
Już kilka dobrych lat interesuje się zegarkami i jestem z nimi także związany zawodowo - miałem okazję dotknąć, pomierzyć czy ponosić setki czasomierzy do tej pory i od zawsze zegarki vintage zdecydowanie bardziej przemawiają do mojego serca. Żeby nie było - nie jestem hejterem zegarków współczesnych - wśród nowych czasomierzy dalej są dziesiątki modeli, które bym chciał mieć (czy które są przeze mnie uważane na tyle fajne, żeby zasilać sklep timecatchers, nie psując naszej tożsamości) - jednak nie do końca jestem fanem tego, w jakim kierunku ewoluował przez ostatnie lata rynek.
Oto dlaczego w mojej subiektywnej opinii zegarki vintage generalizując są lepsze i ciekawsze od ich nowych odpowiedników:
- Są tańsze! Dobrze zachowaną omegę vintage z mechanizmem kwarcowym kupisz już od 2 tysięcy złotych, nowa to wydatek przynajmniej kilkunastu tysięcy PLN.
- Ich wartość przeważnie stabilnie rośnie w czasie - na nowym zegarku w zdecydowanej większości po wyjściu z salonu traci się kilkadziesiąt procent, przy obecnym rynku nawet nowe/kilkuletnie rolexy często sprzedają się poniżej retailu - zegarki vintage w zdecydowanej większości są odporne na spekulacyjne skoki i spadki wartości - tą wartość, którą miały stracić, najprawdopodobniej straciły już kilkanaście lat temu.
- Są wygodniejsze - obecna moda na duże zegarki (wynikające z tego, że nie traktujemy już zegarków użytkowo, tylko jak biżuterię) spowodowała, że noszenie sporego współczesnego zegarka często wiąże się także z dużym obciążeniem na nadgarstku, a także wbijającą się w rękę koronką. Po całym dniu noszenia zegarka vintage w umiarkowanym rozmiarze, mój nadgarstek jest zdecydowanie bardziej wypocżęty
- Lepiej wyglądają na większości nadgarstków! Jest to punkt niejako wynikający również z rozmiarów. Tysiące rozmów z klientami uświadomiło mi, że przeciętny mężczyzna w Polsce ma nadgarstek o obwodzie pomiędzy 17 a 18,5 cm - moim zdaniem np współczesny Diver o szerokości 42-44mm na nadgarstku 17cm wygląda jak część garderoby, którą dziecko podwędziło swojemu ojcu. Nie ma nic fajnego w ogromnej patelni, z uszkami wystającymi poza krawędzie nadgarstka czy pasku/bransolecie które po prostu ginie niewidoczna gdy sama główka zegarka jest za duża.
- Są wyjątkowe, unikalne i mają charakter- jest zdecydowanie mniejsza szansa, że spotkasz na ulicy kogoś z takim samym zegarkiem, jeżeli jest to zegarek kilkudziesięcioletni, vintage. Mając zegarek vintage np. Z ciekawą, naturalną, tropikalną patyną - możesz być pewny, że nie ma drugiego takiego samego na świecie. Dodatkowo limitacje w tym wypadku wynikają z możliwości produkcyjnych i popytu kilkadziesiąt lat temu, a nie sztucznego ograniczania podaży przez producenta by utrzymać cenę rynkową
- Są trwalsze i tańsze w serwisowaniu - nowe zegarki są robione tak, by tylko autoryzowany serwis był w stanie je naprawić, vintage przeserwisuje i naprawi każdy, dobry, niezależny zegarmistrz za ułamek kwoty autoryzowanego serwisu. Przykład? Serwis prostej, manualnej Omegi cal. 601 u dobrego niezależnego zegarmistrza to koszt 300-450 złotych, serwis w autoryzowanym serwisie to minimum 1500-2000 PLN.
- OG zawsze będzie OG a reedycja zawsze będzie reedycją - zegarki vintage, szczególnie z lat 1950-1970 zdeterminowały to jak zegarki wyglądają dziś - zdeterminowały najbardziej użytkową formę zegarka w latach, gdzie czasomierz był czymś niezbędnym do życia - to czy diver bez problemów działał pod wodą i był szczelny dla nurka, czy poprawne działanie chronografu podczas misji kosmicznej miało kluczowy wpływ na życia ludzi.
Oczywiście o plusach i minusach zegarków vintage i współczesnych można rozprawiać godzinami - jednak z mojej perspektywy te właśnie argumenty zdecydowanie przeważają szalę na stronę vintage